maj 11 2020

Mayday


Komentarze: 0

 

 

Mayday     

  Latem w końcówce lat 80-tych płynęliśmy z Włoch do portu Annaba w Algerii. Statek będąc w stanie balastowym (puste ładownie) nawigował w idealnej pogodzie rozwijając przyzwoitą szybkośc. Krótko po obiedzie zadzwonił do mojego biura 2-gi oficer wachtowy z prośbą abym pilnie przyszedł na mostek. Gdy zjawiłem się na mostku of.wachtowy zameldował mi, że odebrał na kanale 16 UKF (kanał bezpieczeństwa, który musi byc stale monitorowany/nasłuchiwany przez wszystkie statki będące na morzu) sygnał wzywania pomocy.

   Wg oficera komunikat wzywania pomocy był lakoniczny i oprócz jednokrotnego wołania MAYDAY nie zawierał żadnej innej informacji. Rozejrzałem się dookoła akwenu po którym płynęliśmy i przy idealnej widzialności ujrzałem tylko na dalekim horyzoncie jeden statek płynący w kierunku przeciwnym . Gdy tak zastanawiałem się kto i dlaczego woła o pomoc na UKF-ce sam usłyszałem ponowne wołanie Mayday.

    Tutaj nalezy wyjaśnic co oznacza sygnał  Mayday. Otóż jest to zasygnalizowanie przez statek lub samolot bezpośredniego zagrożenia życia ludzi w formie komunikatu głosowego. Słowo Mayday należy wypowiedziec 3-krotnie podając sygnał wywoławczy statku , jego pozycje i powód zgłoszenia sygnału. Przeważnie użycie tego sygnału oznacza dla odbierającego, ze na statku w niebezpieczeństwie zaistniała konieczność  jego opuszczeni. Mayday używa się w przypadku wywołań na fonii lub łączności teleksowej, satelitarnej, a wywodzi się on od francuskiego m’aidez oznaczającego pomocy.

    Kapitan każdego statku, który odebrał takie wywołanie jest zobowiązany pospieszyc z pomocą wołającemu jeżeli tylko żadne niebezpieczeństwo nie zagraza jego statkowi ,pasażerom i załodze. Mayday jest odpowiednikiem SOS (safe our souls = ratujcie nasze dusze) czyli międzynarodowego sygnału wzywania pomocy nadawanego alfabetem Morse’a na grafii lub dowolnym sposobem łączności.   

      W naszym przypadku głos wołający o pomoc prosił o nią niezgodnie z procedurą ale ponieważ w sytuacji stresowej można zapomniec o niej zacząłem odpowiadac na jego wołanie prosząc aby mi podał nazwę swojego statku, pozycję  geogr., oraz rodzaj zagrożenia. Wołający o pomoc  używając języka angielskiego z włoskim naleciałościami odpowiedział mi tylko abym zatrzymał swój statek i …… poczekał na niego bo on nas widzi. Oficerowi wachtowemu poleciłem  ogłosic „alarm człowiek za burtą” i rozstawic ludzi „na oku” (obserwatorów) oraz na pokładzie celem ewentualnego udzielenia pomocy. Ponieważ nadal nie widzieliśmy w pobliżu żadnej jednostki  będącej w niebezpieczeństwie pomyślałem, ze może nadzwyczajne warunki propagacyjne fal radiowych spowodowały,ze wołajacy może prosi inny statek o pomoc i myśli,że właśnie z nim rozmawia. Przeto kazałem mu opisac nasz statek, t.zn jakiego koloru jest kadłub i komin. Gdy ten opisał statek  prawidłowo poleciłem sternikowi przełożyć ster na burtę i wykonac cyrkulację. Gdy statek zaczął wykonywac cyrkulację zapytałem nieznajomego o określenie co aktualnie nasz statek robi. Odpowiedz była prawidłowa. Noż co jest grane ? – pomyślałem. Padła hipoteza, że może jakis cymbał wybrał wolnośc za burtą za którą wyskoczył. Nagle marynarz będący „na oku” na pokladzie namiarowym (najwyższy pokład na statku) zaalarmował :

                                                                              surprised

 - Jest widzę go ! Skacze na fali i płynie w naszym kierunku !

   Zatrzymałem silnik statku i stanęliśmy w dryfie czekajac na przybycie nieszczęśnika. W odległości ca. 3 Mm na ekranie statkowego radaru pokazało się słabe echo zmierzające do nas. Gdy bez lornetek można było ujrzec „kolegę” okazał się nim gumowy ponton z mocnym i szybkim silnikiem Yamahy, pomalowany w czarno-zielonkawe barwy, od dziobu okryty brezentem w takim samym kolorze, a w środku siedział mężczyzna w ochronnym maskującym kombinezonie. Gdy przybił do burty statku z pokładu załoga podała  rzutki aby wciągnąć człeka po drabince pilotowej na pokład.

       Tymczasem „rozbitek” nie miał zamiaru wsiadac na nasz statek, nie chciał żadnej żywności czy wody , żadnej pomocy. Prosił tylko o podanie aktualnej  pozycji  na jakiej się znajduje. Nim mu ją  przekazałem poprosiłem aby podał mi cel swojej podróży i skąd płynie. Po krótkim namyśle odpowiedział, że płynie z Sardynii do Afryki .  ??????? Zdziwiłem się i zapytałem do jakiego portu ale tej informacji nie uzyskałem.  Spełniając prośbę „rozbitka” podałem mu aktualną pozycje oraz przypomniałem, że nieusprawiedliwione użycie sygnału wzywania pomocy jest karalne odpalił silnik swego pontonu i pognał na południe. Do afrykańskiego brzegu miał ok. 25 mil.

     Szykowaliśmy się do wznowienia swej podrózy gdy jeden z marynarzy, który był na drabince pilotowej powiedział mi, że w dziobowej części pontonu pod brezentem było widac worki załadowane jakimś nieokreślonym paczkowanym towarem. No i zagadka częściowo została rozwiązana chyba „dołożyliśmy się” do mafijnego przerzutu  z Europy do Afryki. Coż  i tak bywajet ! –   rzekł chief i poszedł odpalic nasze konie abyśmy czym prędzej bez opóźnień zjawili się w porcie przeznaczenia.

                                                                                      

   Analizując całą sytuację doszedłem do wniosku,że nasz „rozbitek” mając na pontonie tylko UKF-kę oraz kompas przeliczył się troche w swojej nawigacji. Byc może płynął na czas, czyli wiedział przybliżoną godzinę o której miał mu się ukazac afrykański brzeg ale zapomniał, że na Morzu Środziemnym płynie w kierunku wschodnim silny prąd, którego szybkośc im bliżej co robią nieczyste interesy.brzegów afrykańskich jest większa. Nie uwzględniając działania tego prądu ponton jego  zdryfował na wschód od obranego kierunku i wyglądany ląd nie ukazał mu się w spodziewanym czasie. I pomyślec,że czasem majac dobre intencje można pomóc tym którzy realizują niecne czyny.

tongue-out

--------------------------------------------------------------------------

 

 

 

wuka1945   
Do tej pory nie pojawił się jeszcze żaden komentarz. Ale Ty możesz to zmienić ;)

Dodaj komentarz