Noworoczny blinda
Komentarze: 0
Tym razem zmierzaliśmy z Indonezji z ładunkiem boksytów do Tianjin w północnych Chinach. W ostatni dzień roku krótko przed północą płynąc w sprzyjającym ciepłym prądzie Kuro Siwo znaleźliśmy się w pobliżu południowo-wschodnich wybrzeży Tajwanu. Zima na Tajwanie jest cieplejsza od miejsc znajdujących się na tej samej szerokości geograficznej na kontynencie azjatyckim. Średnia temperatura grudnia oscyluje tutaj w granicach 13 stopni C, a prąd Kuro Shiwo niesie ciepłe wody o temperaturze dochodzącej do 20 stopni. Ponieważ klimat wyspy jest bardzo wilgotny na prądzie bardzo często tworzą się mgły. Tak też było w tym dniu. Niektórzy załoganci zakładali, że ujrzą z morza fajerwerki noworoczne odpalane na lądzie ale mgła i kiepska widzialnośc uniemożliwiły obserwowanie tych atrakcji.
I tak oto wspomagani działaniem prądu w noworoczny ranek znaleźliśmy się w pobliżu północno-wschodniego krańca wyspy, tutaj pożegnaliśmy się z Kuro Siwo, który popłynął w kierunku północnowschodnim ku wyspom japońskim. Zmieniliśmy kurs ku Morzu Wschodnio–Chińskiemu, a wyjście z rdzenia prądu zaowocowało poprawą widzialności. Nie musiałem już sterczec na mostku wprasowany w ekran radaru, a chief oficer przejął dalsze prowadzenie statku. Krótko po śniadaniu na mostku zjawił się bosman, który przyniósł z pokładu niespodziewanego blindziarza. Okazał się nim gołąb pocztowy, który być może zgubił się w kiepskiej pogodzie. Załoga żartowała, że nawaliła mu nawigacja GPS i zmęczony wylądował na naszym pokładzie.
Marynarz Sławek, który okazał się starym gołębiarzem zawyrokował, że nie było to przypadkowe lądowanie i na pewno przyniósł jakąś „pocztę”. Natychmiast obejrzał ptaka nie stwierdzając u niego jakichkolwiek defektów zdrowotnych. Na gołębich łapkach były zapięte obrączki z tajemniczymi informacjami i numerami. Marynarze ochrzcili go Blindą, a Sławek zaopiekował się nim szczególnie. Ptak został nakarmiony, napojony, a za miejsce swego pobytu na statku obrał sobie mostek nawigacyjny. Tutaj Sławek sklecił dla niego domek z kartona po piwie ale ten rzadko z niego korzystał i przesiadywał na mostkowej szafce sygnałowej.
Nie przejawiał żadnej chęci polatania na zewnątrz do czego nikt z załogi go nie zmuszał. Swój pobyt na mostku „krasił” gdy … tylko mu się chciało ale załoganci nie psioczyli z tego powodu, a wachtowi sprzątali po nim gdy tylko coś mu się wydarzyło. Podczas podwieczorku pękła bomba i sprawdziły się słowa Sławka wypowiedziane rankiem. Oto po wejściu do messy radiooficer oznajmił, że ma telegram dla Marka motorzysty. Wszyscy obecni skierowali swój wzrok ku motorzyście, który po przeczytaniu otrzymanego telegramu ryknął na całe gardło:
- Yes, yes, yes ! Mam syna !!!!
Młody tata dostał od teściowej telegraficzną wiadomośc , że nad ranem w Nowy Roku urodził mu się syn i co najważniejsze mama i syn czuja się świetnie. Marek wyjawił, że nowonarodzony synek trochę przyśpieszył swoje ETA * i to o 2 tygodnie. Wszyscy pośpieszyli do młodego ojca z gratulacjami ,a Sławek jako starszy gołębiarz przypomniał co powiedział gdy została stwierdzona obecnośc Blindy na pokładzie. Humory wszystkim się poprawiły gdy poleciłem kucharzowi wydac z kantyny parę butelek wina. I tak oto podwieczorek stał się pępkowym podczas którego zaproponowano szczęśliwemu tacie aby syna ochrzcił imieniem Mieszko.
Od tego czasu gołąb był hołubiony nawet przez kucharza, który nie żałował mu grochu w każdej jaką tylko akceptował postaci. Podczas następnych dni Blinda tylko parę razy wzbijał się w powietrze ale po zakręceniu paru kółek nad statkiem wracał i siadał na skrzydle mostka nawigacyjnego. Na czas postoju statku w porcie chińskim Sławek przeniósł ptaka wraz z jego „domkiem” do swojej kabiny gdyż pomimo bezpośredniej bliskości lądu jakoś nie przejawiał on chęci do wznowienia swojego przerwanego lotu ku przeznaczeniu.
Po wyjściu statku z portu chińskiego płynęliśmy ponownie do Indonezji. Gołąb w dalszym ciągu przebywał z wachtami na mostku i nadal nie miał zamiaru nas opuszczac.Uwielbiał pełnic wachty razem ze Sławkiem. Zdarzało mu się nawet siadac na kolumnie sterowej gdy Sławek był zajęty sterowaniem statku,a wtedy reszta z wachty żartowała, że sprawdza czy sternik utrzymuje właściwy kurs statku. Do Indonezji tym razem zmierzaliśmy przez Cieśninę Tajwańską i gdy znaleźliśmy się przy południowym krańcu wyspy pewnego dnia Blinda podniósł się do lotu , zakręcił parę kółek nad statkiem i poleciał w swoim obranym kierunku. Wszyscy, którzy to zaobserwowali życzyli mu szczęśliwego lotu , sprzyjających wiatrów oraz zero kontaktów z mewami, które mogły go pozbawic życia.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
- Blinda ; „ślepy pasażer”, określenie dla nielegalnego pasażera
* – ETA; w żegludze morskiej określenie spodziewanego czasu przybycia statku do określonego portu/punktu geogr. ETA= Expected time of arrival (ang.)
Dodaj komentarz