Komentarze (0)
Podczas jednego z rejsów nasz statek został wysłany do portu Nowy Orlean położonego na rzece Mississippi po całookrętowy ładunek ziarna i pasz z przeznaczeniem dla odbiorców europejskich. Aby dotrzec do portu Nowy Orlean nawiguje sie 10-12 godzin rzeką pokonując silny przeciwny prąd, który skutecznie redukuje szybkość statku. Najsilniejszy prąd rzeki oraz wysokie stany jej wód występują na wiosnę gdy Mississippi toczy zimne wody z północy USA wtedy także najczęściej wystepują na rzece mgły. Każdy statek musi korzystac z pomocy lokalnych pilotów rzecznych. Do Nowego Orleanu najczęściej korzysta się z 2 pilotów (pierwszy wprowadza statek na rzekę z redy do Pilottown („miasto pilotów” – tylko z nazwy), a drugi stąd do Nowego Orleanu. Z zasady statek przechodzi do kotwicowisko w pobliżu Nowego Orleanu gdzie jest poddawany wszelkim inspekcjom po zakończeniu których jest prowadzony w górę rzeki do terminala załadunkowego. W opisywanej podrózy statek naszego krajowego armatora P.Ż.M pod polską (jeszcze) banderą zbliżył się wcześnie rano do Pilottown, gdzie nastąpiła zmiana pilotów. O ile z pierwszym pilotem współpracowało mi się bardzo dobrze to następny okazał się rzadko spotykanym modelem. Prowadzony przez oficera wachtowego z pokładu statku na mostek wkroczył do sterówki wysoki man z pukielkiem rudawych włosów wychlastany nieziemsko Old Spicem , którego zapach niczym wonne kadzidło rozlał się po sterówce. Jak przewiduje „morski protokół” przywita-łem pana pilota u drzwi sterówki słowami :
- Hello, Welcome ! licząc na powitalny uścisk dłoni.
Jakież było moje zdziwienie gdy pilot wkroczył bezpośrednio na centralne miejsce sterówki i zapytał :
– Captain,what’s your flag?– (kapitanie jaka jest bandera i przynależnośc panstwowa twojego statku?)
Zaskoczony tym pytaniem odpowiedziałem krótko: polska. Pilot przez moment zastanawiał się po czym stwierdził :
- To znaczy sowiecka ?
Troche mnie to zdziwiło, że nie widzi różnicy więc odparłem :
- Panie pilocie Polska jest wolnym krajem, a nie republiką sowiecką, a na gaflu (wytyk na maszcie sygnałowym) dumnie niesie polską banderę. Chyba zauważyłeś ją.
Obserwując jego buzkę zauważyłem, że chyba włączył skanowanie swoich szarych komórek po czym rzekł:
- Nie lubię komunistów !
Odgryzłem się, że ja też za nimi nie przepadam, a na to jaki system obowiązuje w moim kraju nie miałem wpływu gdy parę miesięcy przed końcem wojny przyszedłem na świat. Gdy zauważyłem, ze pilot nerwowo rzucił swoją torbę na podszybie sterówki nie wytrzymałem i poinformowałem go,że jeżeli tak ma wyglądac nasza współpraca to zawołam Stacje Pilotową i poproszę o innego pilota i wykonałem parę kroków w stronę radiostacji UKF. Pilot jak poparzony skoczył do mnie, odciągnął mnie od nadajnika prosząc abym się uspokoił i tego nie robił.
Gdy zauważył, że mija mi złośc poprosił o kapitański fotel w którym usiadł zarzucając w amerykańskim stylu swe „kajaki” (nr buta co najmniej 46) na podszybie i rozpoczął swoją pracę. Przed nami było jeszcze co najmniej 8 godzin wspólnej pracy.Gdy przyszła pora obiadowa zapytałem go czy może ma chęc coś skonsumowac i zaproponowałem mu typowo polski obiad z daniem głównym Beef Strogonow (sic!!). Pilot zbaraniał i rzucił pytanie:
- A masz może RUSKIE PIEROGI ?
Pomyślałem – tu cię mam typie. Odpowiedziałem,że na polskich statkach to jest danie kolacyjne ale mam dobrego kucharza, który może mu przygotowac beef steak’a , czy insze typowo amerykańskie danie a’la. McDonald. Odparł, że to ma na co dzień, a o polskiej kuchni słyszał od swoich kolegów pilotów po czym zgodził się na normalny obiad. Gdy dotarliśmy na kotwicowisko w Nowym Orleanie przed zejściem ze statku spytał mnie :
- Cap! Have you canned polish ham ?
Pomyślałem, wow tu Cię boli człeku i odparłem, że mam tylko American Garlic Sausage !… Nie chciał !!!! Gdy opowiedziałem po zacumowaniu w Nowym Orleanie całą historie agentowi ten stwierdził:
- Miałeś wyjątkowe szczęście pracowac z wyjątkowym chamem z grona “river people”.
Jak wyjasnił mi agent tym mianem nazywają ludzi słabo wykształconych, którzy znają tylko rzekę bo po niej latami pchali barki, a uczyc się nawet ogłady nie mieli czasu. Jaki morał z opowiadania ? Aby zjeśc na polskim statku ruskie pierogi należy coś wiedziec o Polsce i dysponowac krztyną kultury.
P.S Póżniej miałem okazje pracowac na Mississippi z innym pilotem,który był zauroczony polakami ,a w szczególności naszymi dziewczynami. Otóż opowiadał mi, że był w Polsce w Iławie na kursie dowodzenia dużymi statkami (kurs na modelach pływajacych po jeziorze Jeziorak) i któregoś wieczora opiekujący się nim agent zaprosił go do swojego domu na kolację. Idąc do domu agenta kupił wiązankę kwiatów dla pani domu. I nie masz pojęcia – opowiadał - jak ta dziewczyna mi dziękowała. Zostałem wyściskany jak gdybym był krewnym tej pani witanym po latach. Wspominając ten pobyt w naszym kraju pilot podsumował swą opowieśc:
- Wiesz ? Polskie dziewczyny są super.
Bez chwili zastanowienia przyznałem mu rację !!!
= = = = = = = = = = = = = = = = = = = = = =