Archiwum 28 czerwca 2021


cze 28 2021 Thaddy
Komentarze (0)

Na początku lat 70-tych ubiegłego wieku  miałem okazję pracowac jako II oficer na statku  polskiego armatora pływającym prawie jak na regularnej lini: porty krajowe – Włochy. Ze Szczecina lub Trójmiasta  woziło się wówczas  nasz węgiel do portów włoskich, a do kraju wracaliśmy z ładunkiem marokańskich fosforytów z portów Casablanca lub Safi. Nasz statek oprocz ładunku mógł także przewozic pasażerów dla których posiadał 8 miejsc w specjalnych wygodnych kabinach. W sezonie letnim rejsy pasażerskie cieszyły się ogromnym wzięciem wśród rodaków  gdyż okrężne podróże statku czasowo mieściły się w przedziale 25-35 dni . Tak więc w każdym rejsie do Włoch  miewaliśmy pełne obłożenie kabin pasażerskich.

cool

W połowie kwietnia wyruszyliśmy w kolejny rejs z naszym polskim złotem  do  Wenecji. W Szczecinie na statek zaokrętowały 3 panie pasażerki (jak się pózniej okazało koleżanki z Warszawy). Parę dni po wyjściu statku  na względnie spokojne nawigacyjnie wody wypadała niedziela i moje oraz kolegi Jurka- st.oficera imieniny. Jak się spodziewałem koledzy załoganci przywędrowali do mnie na mostek z życzeniami, a więc na czas po mojej dziennej wachcie zaprosiłem ich do siebie na przysłowiową kawę lub herbatke procentowo wzmocnione wg życzenia.  45 min przed końcem wachty przyszedł na mostek mój zmiennik  Jurek ze słowami : 

- Zmieniam Cię wcześniej bo towarzystwo już czeka na ciebie na kanapce pod kabiną, a u mnie się działo, oj działo ! 

surprised

Otóż po obiedzie Jurek zaprosił swoich gosci i panie pasażerki do siebie na kawę i koniaczek. Kapitan zmył się wcześnie z uczty u chiefa , a skoro kot z domu no to myszy z dziury.. Zabawa zaczęła się na całego, załoganci zabawiali panie podróżne jak tylko umieli , te rechotały się z wdziękiem i tylko Thaddy – cieśla, siedział smętny zmęczony trudami świętowania imienin swego szefa . Ktoś spyta po co cieśla na statku.

  Otóż stanowisko to zachowało się na statkach handlowych chyba z epoki drewnianych jednostek i żaglowców. Pózniej do obowiązków ciesli należało m.in. mocowanie drobnicy w ładowniach, codzienne sondowanie zbiorników balastowych i zenz ładowni, drobne prace ślusarsko-naprawcze na pokładzie i t.p. Służbowo podlegał bezpośrednio st.oficerowi z którym ustalał harmonogram codziennych swoich prac. Thaddy , były bokser Wybrzeża Gdańsk, trafił na morze po ukończeniu Szkoły Jungów oraz po odsłużeniu 3 lat w Marynarce Wojennej. Człek niezwykle wesoły i lubiany przez kolegów, dobry marynarz.

foot-in-mouth

  W pewnym momencie spotkania zabrał głos Thaddy:

-  Teraz jaaaaa ! No i co elokwenciaki ? Tak smolicie cholewki do pań, a który z was wypije lampkę wina z pantofelka pani pasażerki ? No który ?

 Podrózne spojrzały badawczo na Tadzia, inni koledzy zaczęli się uśmiechać, a Tadzio wstał z fotela podszedł do pierwszej z podróżnych i poprosił o bucika. Ta uśmiechając się kokieteryjnie odmówiła, następna to samo, a przy prośbie skierowanej do trzeciej pani Thaddy przyklęknął, uchwycił stopę podróżnej próbując ułatwic jej ściagniecie pantofelka. Pani podróżna cofnęła nogę chowając stopę  pod kanapę. Thaddy zastygł w przyklęku, przerwał swe zamiary ściagnięcia pantofelka pasażerki i rzekł:

 - Podróżne wiecie ? Jesteście jak ciotki (tu padło inne słowo) tylko do kwadratu !

embarassed

  Po tych słowach … wow działo się działo. Panie wyprysnęły z salonu chiefa  jak pszczoły z ula dziękując znacząco Tadziowi za wypowiedzianą  opinię. Reszta biesiadników poddała się przegrupowaniu i udała się pod moją kabinę. Jurek opowiadając mi tą historię był ciut zniesmaczony całym zajściem  obawiajac się co powie „stary” gdy dotrze do niego ta informacja  i to z ust pań podróżnych.

   Pocieszałem go,że jak znam Tadzia on to wszystko naprawi i to z nawiązką. Skoro goście już czekali przekazałem wachtę ,zostawiłem chiefa na mostku i zszedłem do swojej kabiny. Goście wparowali do  kabiny, a wśród nich  of.elektryk z  kwiatkiem oznajmiając mi, że ten kwiatek jest od jednej z podróżnych, która prosiła go o wręczenie mi z najlepszymi życzeniami. Wypadało wiec panią zaprosic i o to poprosiłem kolegę elektryka. Tym razem  moje imieniny przebiegły już spokojnie, a towarzystwo jeszcze raz raczyło się m.in. opowieściami  o pantofelkowym incydencie. Pani podróżna nie wydawała się być obrażoną  i śmiała się bosko z pozostałymi.Tymczasem Thaddy robiąc remanenty dnia zalegał słodko w  kojce w swej kabinie.

tongue-out

Nazajutrz tuż przed udaniem się na południową wachtę spotkałem Thaddiego, który wyżebrał ode mnie imieninowego  kwiatka, którego otrzymałem od pani podróżnej. Oznajmił mi,że kupił w kantynie ochmistrza 3 mieszanki wedlowskie i teraz idzie panie przepraszac, a kwiatka wręczy tej, którą uchwycił za stópkę. Wszedł razem ze mną do mojej kabiny i korzystając z mojej umywalki zwilżył sobie wodą twarz pod oczyma.

Zapytał :

 - Może być ?

 Kazałem mu zasuwac do kabiny podróżnych czym prędzej bo mu „łzy” pod oczyma wyschną. I tak oto kwiatek stał się przechodnim i wrócił do pierwotnej właścicielki, panie podróżne zostały przeproszone z szykanami, kapitan nic się nie dowiedział,  a Thaddy pózniej został pełnoprawnym  „oficerem rozrywkowym” lubianym  przez panie pasażerki.  Dlaczego oficerem rozrywkowym ? Otóż Thaddy był wyjątkowym  „ tłumaczem” smętnych  seriali arabskich, które można było  oglądac w tv podczas nawigacji wzdłuż północnych brzegów Afryki. Sam nie znał kompletnie języka arabskiego ale jego tłumaczenia były tak przekonywujące, że nawet panie podróżne słuchały go z olbrzymim zainteresowaniem i po kolacji w salonie często nasz opowiadacz był oblegany przez liczne grono  słuchaczy.  

wink

   Do moich obowiazków jako 2-go oficera  należało m.in sprawowanie funkcji oficera sanitarnego  i  w tej samej podróży Thaddy okazał mi się bardzo pomocnym w należytym wypełnianiu tej funkcji.    W tym samym rejsie pewnego dnia przyszła do mnie pasażerka z prośbą o pomoc medyczną gdyż jej koleżanka od paru dni leży w kojce, nic nie je i ma problemy żołądkowe gdyż często wymiotuje. Statek zdążył już pokonac akweny charakteryzujące sie „pasażerskim” kiwaniem i nawigował wzdłuż północnych brzegów Afryki łagodnie i właściwie nieznacznie doznawał bocznych przechyłów o bardzo długim okresie kiwania, jednym słowem żydowskie morze i warunki.

 Tu należy zaznaczyc, ze ładunek polskiego węgla zapełnial całkowicie ładownie statku, a ten stan załadowania zapewniał, że statek, jak marynarze mawiaja był „miękki”, czyli b.łagodnie reagował na działanie fal morskich. Po odebraniu zgłoszenia od pani podróżnej o chorobie jej koleżanki po wachcie dziennej zabrałem ze statkowego szpitalika sanitarna torbę 1-ej pomocy , stetoskop, włożyłem lekarski fartuch i udałem się do kabiny pasażerskiej. Tam ujrzałem bladą panią podróżną leżącą w koi,  na podłodze w zasięgu jej ręki stał dzbanek z wodą oraz połówka bochenka chleba z wydłubanym ze środka miąższem. Biedna aby miec czym wymiotowac jadła chleb i popijając wodą.

  Przeprowadziłem standardowe badania (osłuchałem, opukałem, zmierzyłem temperaturę  i t.p) . Rezultat moich „badań” i przeprowadzony wywiad skłonił mnie do nabrania przekonania, że pani podróżna nie jest przerażająco chora, a ewentualnie możemy mówic o kinetozie. Zatem wygłosiłem diagnozę i zalecenia:

 - Proszę pani należy wstac. Nie leżec dłużej. Poszukac sobie jakiegoś zajęcia i nie myślec, że coś tam podchodzi z żołądka do przełyku, że zaraz będzie się spłacac dług Neptunowi.

wink

Zapewniłem podróżną, że nic się nie dzieje strasznego i obiecałem, że zaraz zejdę do statkowej apteczki i postaram się poszukac jakiś  supplement bo Aviomariny marynarze nie łykają, a ponieważ sezon rejsów pasażerskich jeszcze  się nie rozpoczął poprostu w zestawie leków apteczki tego leku nie mam. Schodząc do szpitalika i apteczki napotkałem Thaddiego, któremu opowiedziałem o chorobie pasażerki. Ten wpadł na genialny pomysł:

- Postawimy ją na nogi !

Poleciał do kucharza, wziął od niego  świeżo wyprany kucharski fartuch, a po drodze torbę ze swoimi ciesielskimi narzędziami. W międzyczasie w apteczce w „Poradniku Medycznym Kapitana Statku” odnalazłem informację, że dla uspokojenia chorego przy objawach choroby lokomocyjnej można podac …. Kelicardinę. Zadowolony, że jakimś lekiem mogę wspomóc biedną podróżną udałem się z Tadziem do kabiny pasażerskiej.

  Wręczając lek podróznej powiedziałem jak dawkowac  kropelki,  a Thaddy w tym czasie wyciągnął ze swej torby ….. składany metr stolarski i zaczął obmierzac panią podróżną od stóp do głowy. Od razu rozszyfrowałem jego zamiary bo to stary marynarski kawał. Po skończeniu pomiarów rzekł do mnie niby cicho ale tak żeby słyszały panie podróżne :

laughing

 - Słuchaj , cholera nie mam o takiej długości ! Chyba, że wezmiemy ze sprzętu awaryjnego ale te są o grubości 5 cm, lub wiesz … pozostaje tylko  morski. Chora pani podróżna jak to usłyszała usiadła wystraszona w koi i rzekła :

- Panie Tadziu chcesz mnie pan juz pochowac  lub umieszczac w kontenerku ? Pan żartuje ?

- Ooooo ! – odpowiedział Thaddy , już lepiej i zdrowe objawy ! Prosze panią ja tylko zastanawiałem się czy nie przerobic pani koję na bujaną czyli taką, która zawsze pozostaje w pionie bez względu na przechyły statku .

   Napięcie opadło, panie pasażerki zaczęly sie śmiac , a atmosfera zamieniła się w wielce zabawną. Obiecałem pani podróznej, że kucharza  statkowego poproszę aby ugotował  dla niej smaczny rosolniczek (rosół z manną) i  zadbał o odpowiednie posiłki dla chorej. Widac kucharz Marianek sprawdził się  należycie bo pani podrózna zarzuciła myśl powrotu do kraju   z Włoch samolotem .

 Ale to nie koniec tej opowieści. Po naszym wyjsciu z kabiny pasażerskiej    i po szczęśliwym finale „procedury ratowania podróżnej” spadła do mnie koleżanka bohaterki opowiadania i zadała mi pytanie :

  - Panie drugi, czy nie ma przeciwwskazań w zażywaniu tych kropelek ? Ona, Krysia jest w ciąży.

 Odrzekłem z kompletnym znawstwem tematu :

 - Proszę panią producentem leku jest Ziołolek, a więc lek może pomoże ale nie zaszkodzi.

  Gdy podrózna opuściła moja kabinę pomyślałem:  Jak dobrze Panie,że czuwasz nade mną, a podróżna zwiedza obce kraje w początkowym okresie swojego błogosławionego stanu. Co by to było gdyby przyszło mi przyjmowac na świat nowego obywatela na tym statku ?

************************************************************

wuka1945